21
Cz, Lis

Kardiolodzy alarmują - zawały znowu zaczną zabijać!

Kraj
Typography
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Ministerstwo Zdrowia zamierza podjąć decyzję, głośno krytykowaną przez środowisko lekarskie. Nowe zasady finansowania w kardiologii interwencyjnej mają wprowadzić limity na leczenie stanów przedzawałowych, a osoby, którym zagraża zawał, mają być odsyłane do kolejek i tam oczekiwać na wizytę u kardiologa.

W odpowiedzi na propozycje Ministra Zdrowia powstało Stowarzyszenie KardioAlert, którego stanowisko na proponowane zmiany publikujemy poniżej.

Stanowisko Stowarzyszenia KardioAlert w sprawie proponowanych przez Ministerstwo Zdrowia zmian w wycenie świadczeń kardiologicznych, grożących obniżeniem standardów leczenia, zmniejszeniem dostępności leczenia zawałów oraz wydłużeniem kolejek do lekarzy specjalistów Stowarzyszenie KardioAlert powstało jako głos sprzeciwu dla zmian narzucanych siłą, bez rzetelnej dyskusji i konsultacji ze środowiskiem lekarzy i pacjentów. Zmiany dotyczą obniżenia finansowania opieki kardiologicznej w Polsce nawet o 60%, co, biorąc pod uwagę starzejące się społeczeństwo, będzie miało tragiczne skutki długofalowe. Wyrażamy obawę i sprzeciw dla zmian, które cofną polską kardiologię do 1990 roku, skazując wielu pacjentów na poważne konsekwencje zdrowotne, w tym niepełnosprawność lub śmierć.

Zwracamy uwagę, że kardiologa jako jedyna dziedzina obok ratownictwa notuje w Polsce na przestrzeni ostatnich 25 lat znaczący spadek umieralności pacjentów. To ogromny sukces, do którego źródeł należy zaliczyć gęstą sieć placówek kardiologii inwazyjnej – ponad 150 pracowni obejmujących cały kraj, działających 24 godziny na dobę, a także stosowanie i wyznaczanie przez polskich lekarzy kardiologów najwyższych standardów i wytycznych oraz rozwój technologii, który dzięki coraz nowocześniejszym środkom pozwala leczyć chorych z bardzo poważnymi powikłaniami. Budowany przez wiele lat „Łańcuch Życia” obecnie jest zagrożony. Nie da się skutecznie ratować ludzi bez zachowania wszystkich jego elementów.

System opieki kardiologicznej w Polsce kosztuje ok. 11% całego budżetu służby zdrowia na szpitalnictwo. Przy czym na choroby serca umiera niemal co drugi Polak. Ministerstwo Zdrowia przyjęło złą zasadę, że skoro kardiologia wytycza światowe standardy, to można na niej nieco zaoszczędzić – obcinając średnio o 40% obecne wyceny procedur. Skutek jest łatwy do przewidzenia – zamknięcie pracowni hemodynamicznych, wydłużenie kolejek, zmniejszenie dostępności dla pacjentów w stanie zagrożenia życia. Pomysły racjonalizatorskie mówią nawet o ograniczeniu czasu pracy lekarzy do 10 godzin dziennie. Nie precyzuje się, czy Ministerstwo planuje akcję informacyjną dla pacjentów, w jakich godzinach mogą dostać zawał. Mozolnie edukowano Polaków o konieczności szybkiego działania w przypadku zawału – zasadzie „złotej godziny”, tymczasem ograniczając lub częściowo likwidując sieć kardiologiczną automatycznie skazuje się pacjentów na długie dojazdy, które są zagrożeniem dla ich życia.

Martwi nas także brak dialogu ze strony Ministerstwa Zdrowia. Nasze Stowarzyszenie reprezentuje głos pacjentów, którzy w ogóle nie są słuchani. W podobnej sytuacji są lekarze, w tym Polskie Towarzystwo Kardiologiczne. Pytamy, dlaczego w XXI wieku, kiedy samo Ministerstwo Zdrowia na dialog z pacjentami wydaje 5 milionów złotych rocznie, w tej sytuacji robi wiele by żadnego dialogu nie było? Zmiany propozycji wycen świadczeń pojawiają się na dzień przed długim weekendem, na zgłaszanie uwag jest tylko kilka dni a wszelkie zmiany mają zostać zamknięte w ciągu kilku tygodni. To nie jest dobra praktyka i warto to nagłośnić – jak widać deklaracje Ministra nie są zbieżne z działaniami jego urzędników.

Brak dialogu najbardziej odczują mieszkańcy mniej zamożnych, mniej zurbanizowanych części kraju, gdzie jest słabo rozwinięta infrastruktura, mała sieć szpitali i niska zamożność społeczeństwa. Czy Ministerstwu zależy na współfinansowaniu zabiegów lub użyciu nowoczesnych metod leczenia tylko przy zachowaniu zasady współpłacenia? Kto ma takie koszty ponosić? Dlaczego Ministerstwo Zdrowia nie informuje społeczeństwa, że chcąc być leczonym najlepszymi nowoczesnymi metodami każdy pacjent będzie musiał dopłacić do takiego leczenia od 20 do 60 tysięcy złotych? Kogo będzie stać na taki wydatek?

Od lat eksperci powtarzają, że służba zdrowia w Polsce jest bardzo niedofinansowana – nakłady sięgają zaledwie ok. 6,5% PKB, podczas gdy w Niemczech czy Austrii jest to ponad 11%. Zmiany powinny zaczynać się od zwiększenia finansowania całej służby zdrowia – pozwoliłoby to uniknąć corocznych strajków i protestów, a pacjenci mogliby leczyć się w godnych warunkach, bez kolejek u lekarzy i pielęgniarek, którzy nie spędzaliby w pracy nawet 500 godzin miesięcznie jak to ma miejsce obecnie. Uważamy za błędną narrację Ministerstwa Zdrowia, które chce wmówić zarówno pacjentom, jak i środowiskom medycznym, że zabierając jednym wzmocni się innych – rozwiązanie problemu leży tylko i wyłączenie w zwiększeniu finansowania całej służby zdrowia, od lekarzy rodzinnych poprzez szpitale, zwiększenie dostępności rehabilitacji i opieki długoterminowej. Zasada „dziel i rządź” wśród podmiotów leczniczych i środowisk medycznych, podobnie jak metoda „popytowo-podażowa” przy wycenie świadczeń, to pomyłki w kontekście opieki zdrowotnej.

Reasumując, Stowarzyszenie KardioAlert dostrzega głęboką potrzebę zmian w systemie opieki zdrowotnej w Polsce. Konieczne jest zwiększenie jej finansowania aby coraz więcej nowoczesnych metod, sprzętu oraz leków mogło być dostępne dla pacjentów, niezależnie czy mieszkają w metropolii, czy w mieście powiatowym. Dostęp do najlepszej opieki zdrowotnej zapisany jest prawem człowieka, które nie podlega dyskusji. Zamiast antagonizować środowiska, zamykać się na dialog, potrzeba rzetelnej i merytorycznej dyskusji o opiece zdrowotnej w Polsce, mając na uwadze zmiany demograficzne i społeczne, na które musimy być przygotowani.