Poseł PSL z Podkarpacia Dariusz Dziadzio został przewieziony do izby wytrzeźwień po utarczce słownej z policjantami. - Mężczyzna ten cały czas był agresywny. Wyzywał policjantów, odgrażał się, nie reagował w ogóle na polecenia, jakie kierowali do niego funkcjonariusze - mówi rzeczniczka Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego Policji kom. Marta Tabasz-Rygiel. Poseł nie wyraził zgody na badanie trzeźwości. Ze względu na posiadany immunitet Dariusz Dziadzio został odwieziony do domu.
Po godz. 3 nad ranem, policjanci z Rzeszowa podejmowali interwencję wobec nietrzeźwego, który awanturował się w recepcji hotelu. Wtedy, do funkcjonariuszy podszedł inny mężczyzna. Zachowywał się głośno, krzyczał w stronę policjantów, przeszkadzał im w czynnościach. Nie chciał odejść. W pewnym momencie zbliżył się do jednego z funkcjonariuszy i pchnął go. Mężczyzna był wyraźnie pod wpływem alkoholu. Zachowywał się agresywnie, ubliżał policjantom i groził im, nie reagował na ich polecenia.
Funkcjonariusze obezwładnili go używając siły fizycznej i założyli mu kajdanki. Umieścili go w radiowozie i przewieźli do izby wytrzeźwień. Tam, policjanci ustalili tożsamość mężczyzny na podstawie dokumentów, jakie miał przy sobie - dowodu osobistego oraz legitymacji poselskiej. To 40-letni poseł Dariusz Dziadzio - mieszkaniec Rzeszowa. Odstąpiono od izolowania go w izbie wytrzeźwień i odwieziono go do miejsca zamieszkania, przekazując rodzinie.
Poseł opublikował oświadczenie, w którym przeprosił za swoje zachowanie i przypomniał, że "poseł też człowiek".