Mieleccy ratownicy medyczni po raz kolejny wzięli udział w zimowych mistrzostwach Polski w ratownictwie medycznym. Tym razem spróbowali swoich sił w Szczyrku. Na 58 drużyn na liście zgłoszeniowej, mielczanie ostatecznie zajęli 27 miejsce. - Największą wartością udziału w mistrzostwach jest możliwość sprawdzenia się, zmierzenia z tradycyjnymi i najnowszymi problemami spotykanymi w pracy ratowników medycznych, a uwzględnionymi przez pomysłodawców konkurencji ? mówi dyrektor pogotowia Paweł Pazdan.
- Miejsce jest zawsze na drugim planie, bo to przecież nie jest typowy sport, w którym chodzi o wyniki, chociaż znalezienie się w pierwszej trzydziestce najlepszych w kraju jest osiągnięciem niezłym. Najważniejsze, że swoje cenne doświadczenia drużyna przekaże kolegom ze stacji, ale cieszy też, że chętnych na udział w wymagających i bardzo stresujących zawodach w mieleckim pogotowiu nie brakuje ? dodaje dyrektor.
W IX Międzynarodowych Zimowych Mistrzostwach w Ratownictwie Medycznym udział wzięła drużyna w składzie: Tadeusz Gul, Łukasz Szebla i Jarosław Marczewski. ? Z każdym rokiem poziom jest coraz wyższy, zadania coraz bardziej skomplikowane, drużyny mają to na uwadze i podporządkowują ogrom swego czasu tym zawodom. My, choć staramy się ćwiczyć ile możemy, stawiamy bardziej na wykorzystywanie wiedzy nie o zawodach, czy konkurencjach, ale o pracy ratownika medycznego. Czy coś nas zupełnie zaskoczyło? Raczej nie, na tym etapie płaci się już za najdrobniejsze błędy, nie zawsze typowo medyczne ? mówi Łukasz Szebla. ? Na mistrzostwa przyjeżdżają najlepsze pogotowia w kraju, a one z kolei wystawiają z reguły drużyny nie tylko złożone z doświadczonych ratowników, ale również takich, którzy zawody traktują jako swoją wielką pasję. Na tym poziomie wystarczy najkrótsza chwila dekoncentracji czy uchybienie regulaminowe, by stracić cenne punkty.
- Co cieszy najbardziej, to fakt, iż nasi ratownicy wypadli bardzo dobrze pod względem wiedzy ratowniczej i sprawności, dzięki czemu są połowie stawki najlepszych w kraju ? uzupełnia Paweł Pazdan, dyrektor mieleckiego pogotowia.
Najbardziej w pamięć zapadło ratownikom zadanie polegające na udzielaniu pomocy ofiarom wypadku masowego w fabryce, które wymagało maksymalnej koncentracji, błyskawicznie podejmowanych decyzji, niezwykle sprawnego działania, tak więc trzymało w wielkim napięciu od początku do końca. Uczestnicy zgodnie podkreślają, że im więcej ratownicy ćwiczą, im bardziej poszerzają horyzonty i otwierają się na wyzwania, które często najpierw podejmują w ramach zawodów, tym wyższą jakość opieki medycznej otrzymują mieszkańcy powiatu, szczególnie, że w trakcie mistrzostw jest możliwość udziału w wielu seminariach i panelach naukowych dotyczących różnych aspektów ratownictwa medycznego.
Zawody to jednak nie wyłącznie wysiłek, stres i nauka, są również chwile odpoczynku, jak choćby te poświęcone edukacji milusińskich. To oczywiście nauka przez zabawę. Dzieci pilnie obserwują działania ratowników, ale są również oprowadzane po karetce, mogą wykorzystać sygnały świetlne i dźwiękowe, zobaczyć wyposażenie karetki, co jest dla nich wielką frajdą. Takie spotkanie jest nią również dla ratowników, którzy na chwilę zapominają o stresie i chętnie odpowiadają na pytania kilkulatków.